– Istnieje swiat, ktory sie nazywa Arkan. Drzwi do niego otwieraja sie bardzo rzadko. Ostatnio na Uralu, w obwodzie orenburskim… zniszczone w piecdziesiatym czwartym roku decyzja KC KPZR. Decyzje podejmowal jeszcze Stalin, ale za jego zycia nie zdazyli… – Dima zamilkl i pokrecil glowa. – Nie, zaczalem od niewlasciwego konca. Funkcyjni nie lubia mowic o Arkanie, ale mimo to wiele sie dowiedzialem. Arkan to jedyny swiat, niemal dokladnie taki jak nasz. Roznica polega na tym, ze czas Arkanu wyprzedza czas Ziemi o trzydziesci piec lat.
– Aha – powiedzialem. – I co to jest? Nasza przyszlosc?
– Nie wiem – odparl polityk. – A jesli nawet, to nie zdeterminowana. Ale gdyby udaloby sie tam trafic… poczytac gazety, pogrzebac w podrecznikach i encyklopediach… Wiedzielibysmy, jakie niebezpieczenstwa czekaja nasz kraj. I co
– Prosil pan Natalie, zeby otworzyli tam droge?
Polityk sie skrzywil.
– Niezupelnie rozumiesz nasze stosunki. Prosilem. Odpowiedziala, ze drzwi nie otwieraja sie na zamowienie. I nie chciala w ogole rozmawiac na ten temat. Nie mam na nia zadnych srodkow naciskow. Co moge przeciwstawic funkcyjnemu?
– Sile?
– To bardzo trudne. Domyslasz sie, jak pol wieku temu zalatwili twojego kolege celnika, ktory pilnowal przejscia do Arkanu?
– Nie.
– No wlasnie. – Polityk sie usmiechnal. – On odmowil zamkniecia przejscia do Arkanu. Zreszta nie mogl postapic inaczej. Musialby porzucic swoja funkcje, a tego nie chcial. Ponad rok wladza targowala sie z funkcyjnymi, z tym niewyraznym systemem „starszych” i liderow silowych. W koncu funkcyjni zdecydowali, ze wladza ZSRR ma prawo do samodzielnego wyjasniania swoich stosunkow z niepokornym celnikiem – ogromny kraj przeciwko jednemu funkcyjnemu. Odnosze wrazenie, ze wasi po prostu chcieli zobaczyc, co sie stanie. Kto kogo.
– No i?
– Od tamtej pory nie ma drzwi do Arkanu – odparl Dima. – Z tego co wiem, ani u nas, ani w innych krajach. A one sa potrzebne… bardzo potrzebne!
– Dobrze – poddalem sie. – To ciekawe… i pewnie pozyteczne. Zgadzam sie.
Polityk poklepal mnie po ramieniu.
– Zuch! No, wyobraz sobie: jesli bedziemy wiedziec, jakie niebezpieczenstwo zewnetrzne grozi naszemu krajowi, a jakie nie, jaka powinna byc wlasciwa wladza… To przeciez nieoceniona wiedza!
– No i trzesienia ziemi, pozary, akty terrorystyczne, katastrofy, epidemie – dodalem.
– Tsunami, wybuchy wulkanow – dorzucil polityk.
Popatrzylem na niego podejrzliwie. Kpi sobie?
– Trzeba myslec globalnie, Kiryle – powiedzial z wyrzutem polityk. – Wyobraz sobie, ze w przeddzien tsunami Rosja uprzedza mieszkancow tamtego regionu o niebezpieczenstwie. Nasze najnowsze satelity doniosly. Jak bardzo wzroslby autorytet Rosji na arenie miedzynarodowej!
– A… no tak – przyznalem. – Jakos nie pomyslalem. Wiec co mam robic? Jak otworzyc te drzwi?
Dmitrij wstal, przeszedl sie po kuchni. Popatrzyl w okno Kimgimu i powiedzial:
– Kimgim jest bardzo popularny. Co trzeci celnik otwiera do niego przejscie… Wiesz dlaczego? To swiat z powiesci Juliusza Verne’a. Swiat, gdzie technika zastygla na granicy dziewietnastego i dwudziestego weku. W ktorym stworzono ogromne maszyny parowe i zbudowano sieci drog kolejowych zamiast autostrad. W oceanach sa potwory, a kula ziemska nie zostala do konca zbadana! Australia na przyklad jest prawie niezamieszkana! Tam sie latwo zyje, Kiryle. Przyjemnie. Wiele osob lubi tam spedzac urlop.
– Kto?
– Politycy. Przeciez tam mozna sie powyglupiac. Intrygowac. Ten swiat sklada sie z kawalkow. Miasta- panstwa, konfederacja niezaleznych ksiestw i wolnych terytoriow. Wybuchaja zabawne wojny – pieciuset ludzi przeciwko siedmiuset i te wojny maja swoje scisle okreslone zasady. Nawet lajdacy sa operetkowi. Wielu naszych kupilo tam sobie domki w jakims miescie; podaja sie za podroznikow i spedzaja tam wszystkie urlopy. U nas mowia, ze jada na Kanary, i pedza tutaj, na Ziemie-trzy.
– Ziemia-trzy?
– Tak. Chyba nie myslisz, ze caly swiata nazywa sie jak jedno miasto? Kimgim jest bardzo popularny, ale to wszystko. Twoje drugie drzwi wychodza na Ziemie-siedemnascie. Tam nie ma ludzi. Najpierw myslelismy, ze to drzwi do dalekiej przeszlosci, ale tam sa zwykle rosliny i zwierzeta, identyczne z ziemskimi. I nie ma ludzi. Popularne miejsce wypoczynku. Kiedy zaczna sie pchac turysci, to ich przeganiaj dalej, zeby nie robili szaszlykow pod sama wieza, bo ci wszystko zapaskudza.
– Jak ja mam ich przeganiac? Przeciez to
Dima popatrzyl na mnie ironicznie.
– Kiryl, ocknij sie. Co dla ciebie znacza oligarchowie i politycy? Podchodzisz, marszczysz brwi, grozisz palcem i robi sie spokoj! Kontrolujesz przejscie miedzy swiatami w dogodnym punkcie Moskwy. Wierz mi, to znaczy wiecej niz setki zloz ropy naftowej.
– Nadal nie rozumiem, czemu otwieraja sie wlasnie te drzwi
– Otwieraja sie drzwi do tych swiatow, do ktorych chcialbys trafic. Dlatego wlasnie mysle, ze moze ci sie udac. Zazwyczaj Ziemia-trzy i Ziemia-siedemnascie sa pociagajace dla roznych typow ludzi. Musisz byc czlowiekiem wielostronnym, skoro otworzyles przejscie i tu, i tu. Moze z Arkanem tez ci sie uda?
– Jaki on ma numer? – spytalem nie wiadomo po co.
– To swiat, ktory otwiera sie epizodycznie, nie ma numeru. Po prostu Arkan. – Polityk podszedl do schodow i popatrzyl na mnie w zadumie. – No, musze juz isc. Sprobuj, Kiryl. Wierze w ciebie. Jeszcze przez tydzien czy dwa mozesz pomoc swojemu krajowi.
– A potem?
– Potem bedzie ci juz wszystko jedno. Dlatego wlasnie zalezalo mi, zeby jak najszybciej z toba porozmawiac. Masz jeszcze dwoje drzwi, Kiryl. Dwa swiaty. Prosze cie, nie popelnij bledu.
Zaczal schodzic na dol. Poszedlem za nim, odprowadzilem go do drzwi i przekonalem sie, ze albo rzeczywiscie nikt mu nie towarzyszyl, albo ochrona czekala z dala od wiezy. Dima podniosl kolnierz kurtki i zgarbiony, niczym detektyw w klasycznym kryminale, poszedl przed siebie.
– Taak, idea narodowa… – powiedzialem z lekkim zachwytem, zamykajac drzwi. – No, no!
Musialem przyznac, ze prosba polityka mnie zaintrygowala. Jesli faktycznie istnieje swiat taki sam jak nasz, tylko „rzecz dzieje sie tam” trzydziesci piec lat pozniej, to dlaczego mielibysmy z tego nie skorzystac? Dlaczego by nie podlozyc materaca tam, gdzie wypadnie nam sie przewrocic?
Z drugiej strony, czy to w ogole mozliwe? Ze slow polityka wynikalo, ze Stalin kazal zniszczyc przejscie do Arkanu, gdy sie dowiedzial o rozpadzie Zwiazku Radzieckiego. Zalozmy. A Chruszczowa i Gorbaczowa nie ruszyl?
Czulem, ze polityk sciemnial. Mimo wszystko latwiej jest dzialac, gdy prosza cie o cos materialnego. „Plask! Oto glowa smoka, krolu! Spelnilem swoja obietnice!”. „I ja spelniam swoja, ksiaze! Oto reka ksiezniczki. Clap!”.
Ale mimo wszystko postanowilem, ze uczciwie sprobuje spelnic swoja obietnice.
Po czesci dlatego, ze naprawde chcialem pomoc swojemu krajowi. A po czesci z ciekawosci. Gigantyczne osmiornice na brzegach i cieple morza tropikalne to oczywiscie bardzo fajne, ale czy ludzie poleca na Marsa? Czy zbuduja miasta na Ksiezycu? Czy bedzie kolejna wojna swiatowa? Czy znajda lekarstwo na raka, AIDS, katar? Czy Peter Jackson nakreci
Wyobrazilem sobie te male egoistyczne radosci, ktore moga nam dac drzwi prowadzace w przyszlosc. Zalozmy, ze moge leczyc sie u funkcyjnych i oddawac rozkoszom gastronomii w restauracji Feliksa. Ale zaden z nich nie napisze powiesci za Umberto Eco, nie nakreci filmu za Spielberga, nie napisze tekstu piosenki za Arbenina, nie wypusci trzeciego „Fallouta”.
Dobra. Przed snem sprobuje intensywnie pomyslec o przyszlosci.
Ale niepredko udalo mi sie pojsc spac.
Najpierw umylem podloge na parterze. Potem posprzatalem smieci z plazy; niedopite piwo przynioslem do