sposob ubieraja sie politycy o marginalnym znaczeniu, ci wazni przebieraja sie tak jedynie przed spotkaniem z narodem.

– Zapraszam – powiedzialem. – Wlasnie robie porzadki.

– Porzadek wazna rzecz. – Dima skinal glowa. – Juz dawno pora zaprowadzic… Kiryl, rzuc no te szmate. Musimy porozmawiac, a czasu mam niewiele.

Odlozylem scierke.

– Jesli pan chce, mozemy pojsc na brzeg – zaproponowalem. – Dla calkowitej prywatnosci.

Dima pokrecil glowa.

– W twojej wiezy nikt nas nie podslucha, nie boj sie. Zrobisz kawe?

– Mam tylko rozpuszczalna, moze byc?

– Jasne – powiedzial polityk i machnal reka. – Rozpuszczalka to rozpuszczalka! – powiedzial, uzywajac ciekawego neologizmu.

Nieco stropiony zaprowadzilem polityka na gore. Umylem rece, postawilem czajnik na gazie. Zaparzarki w kuchni nie bylo, ale mielonej kawy tez nie.

– Skromnie mieszkasz – zauwazyl polityk, rozgladajac sie. – Lodowka by ci sie przydala. Polece, zeby przywiezli. I jedzenie. Jeszcze by tego brakowalo, zebys glodowal. No tak, dowiedzialem sie o tobie co nieco. Wybacz.

– Alez wszystko w porzadku. – Ze zdumieniem uswiadomilem sobie, ze jego wladczy glos powoduje, ze czlowiek ma ochote mu przytakiwac. Gdybym nie wiedzial, ze to zwykly czlowiek, zaczalbym podejrzewac, ze to polityk funkcyjny. – Ja wszystko rozumiem.

– Porzadny z ciebie chlopak – mowil tymczasem polityk. – Twoje poglady polityczne mnie nie interesuja, na kogo chciales, na tego glosowales. Polityka to z zalozenia dranstwo. A cala reszta mi sie w tobie podoba. Nie masz zamiaru uciekac z naszego kraju. Martwisz sie o niego, przezywasz. Prowadziles… niemalze zdrowy tryb zycia.

– Chwileczke! – zawolalem. – Skad pan to wszystko wie? Przeciez… przeciez zniknalem z waszej rzeczywistosci?

– Natalia dala mi twoje dossier – wyjasnil polityk. – Wybacz, ale podalem w watpliwosc twoj pion moralny i ona…

– Wiec ma na mnie dossier? I co tam jest?

– Wszystko.

Zamilklem. Nie jest milo sie dowiedziec, ze gdzies istnieje jakies moje dossier, w ktorym jest wszystko. A jeszcze mniej przyjemnie jest patrzec w oczy czlowiekowi, ktory to dossier czytal.

– Przeciez Natasza jest akuszerka, jej praca polega na tym, zeby sie dowiedziec wszystkiego o czlowieku, ktory zostanie funkcyjnym.

Polityk popatrzyl na mnie ze wspolczuciem.

– Nie stresuj sie. Interesowalo mnie tylko jedno: czy jestes patriota. I okazalo sie, ze jestes.

– Ojczyzna potrzebuje mojej pomocy? – Wbrew mojej woli nie zabrzmialo to ironicznie, lecz podniosle.

– Tak, Kiryle. Sadzac z tego, ze od razu przebiles drzwi do Kimgimu i nad morze, do dwoch najpopularniejszych swiatow, masz w sobie potencjal i wspaniala kombinacje konkretnosci i romantyzmu. Nie przypominam sobie, zeby na jakims cle te przejscia wystepowaly obok siebie.

– To co mialbym robic? – spytalem, nalewajac wrzatku do filizanek. – Przekazywac poczte dyplomatyczna? Dostarczyc tajna przesylke z Kimgimu?

– Otworzyc drzwi do nowego swiata – powiedzial twardo polityk. – Wiem, ze ten swiat istnieje. Ale nie otwierano do niego drzwi przez ponad pol wieku. A jestem pewien, ze tobie sie uda.

– I po co mialbym otwierac te drzwi? – spytalem drwiaco. – Panom funkcyjnym nudzi sie w tych swiatach, ktore juz sa dostepne?

– Nie jestem funkcyjnym! – wrzasnal polityk. Wstal i spojrzal na mnie gniewnie. – I nie patrz na mnie jak na wroga! Tych drzwi potrzebuje nasza ojczyzna! Twoja ojczyzna, Kiryle!

Mialem ogromna ochote rowniez na niego wrzasnac. Niech sie wydziera w Dumie, oni sie tam ciagle awanturuja. Niedawno w komisji do spraw moralnego wychowania mlodziezy jeden deputowany zlamal drugiemu kosc policzkowa kastetem.

Ale popatrzylem na polityka i zrozumialem, ze on mowi powaznie! Nie szuka dla siebie nowych wymyslnych rozrywek, nie organizuje intrygi przeciwko Natalii Iwanowej i reszcie towarzystwa. On naprawde chce, zeby zycie w naszym kraju stalo sie lepsze!

– Jak mialbym otworzyc takie drzwi? – zapytalem juz bez zlosci. – Drzwi otwieraja sie same. Rano.

Z polityka jakby uszlo powietrze. Usiadl, wzial filizanke z wrzatkiem, hojna reka sypnal sobie kawy i powiedzial z rozbrajajaca szczeroscia:

– Nie wiem. Przeciez to ty jestes funkcyjnym. Chyba macie jakies… ee… sposoby?

Zabrzmialo to niemal zalosnie.

– Jestem w tym biznesie od niedawna – zazartowalem niezrecznie. Usiadlem naprzeciwko polityka i zapytalem: – Wiec co wlasciwie trzeba zrobic?

Mowiac to, juz wiedzialem, ze odpowiedz mi sie nie spodoba, nawet mimo niespodziewanej sympatii do polityka. Zaraz mi powie cos takiego…

I tak sie wlasnie stalo.

14.

W kazdej bajce jest taki moment, w ktorym bohater zostaje wyslany na poszukiwanie. Iwan Carewicz wyrusza po jablko mlodosci, Bilbo w towarzystwie krasnoludow idzie po skarby smoka, Harry Potter szuka Komnaty Tajemnic, Atreju wyrusza na poszukiwania granic Fantazji.

Co ciekawe, wszystkie te dzialania, tak pasjonujace czytelnikow, samemu wysylanemu sa absolutnie zbedne! Iwan moglby spokojnie w tym czasie polezec na sianie z jakas hoza dziewoja, Bilbo wypalilby fajeczke aromatycznego tytoniu hobbitow, Harry Potter, rekompensujac nastoletnie kompleksy, polatalby na miotle, zas Atreju wyruszyl na polowanie na purpurowe bizony. Ale rozkaz zostal wydany: car wygania z dworu, surowe hobbity lapia za wlochate nogi, zly bazyliszek ucieka do swojego legowiska. Nicosc powoli unicestwia Fantazje. Bohater nie ma wyjscia i rusza w droge.

Zauwazmy, ze wszystkie poszukiwania sa nakierowane na znalezienie czegos materialnego. Jablko, worek zlota, ponure podziemie pod szkola (przy okazji, kazde dziecko wie, ze ponure podziemia sa przeciez pod kazda szkola), slup graniczny z napisem „W tym miejscu autorowi skonczyla sie fantazja…”.

Bardzo, bardzo rzadko zdarza sie, ze bohater wyrusza po cos niematerialnego. Nie po to, „czego na bialym swiecie w ogole byc nie moze” – za tym zdaniem wyraznie ukrywa sie niewidzialny slugus, ktory uciekl z „Czerwonego kwiatuszka”. Czlowiek od razu przypomina sobie Dorotke i jej towarzyszy, ktorzy w Szmaragdowym Grodzie szukali rozumu, odwagi i milosci, a otrzymali otreby, trociny i rycyne.

Spodziewalem sie, ze polityk Dima zacznie mi opowiadac, jak bardzo nasza ojczyzna potrzebuje zlota i brylantow, ewentualnie starozytnych tajemnic i najnowszych technologii. Ale sie pomylilem. Nie docenilem go.

Dima bez mrugniecia okiem wypil zimna kwasna kawe i oznajmil:

– Chcialbym cie prosic, zebys znalazl dla naszej ojczyzny idee narodowa. Nowa idee narodowa.

Przez dluzsza chwile patrzylismy na siebie.

– I co mam znalezc? – zapytalem. – Altruizm? Madrosc, honor, sumienie? Wartosc dodatkowa?

– W altruizm nie wierze, madrosc, honor i sumienie juz byly. Wartosci dodatkowej tez nam nie trzeba, obejdziemy sie bez rewolucji. Potrzebna jest ideologia.

– Dima – powiedzialem twardo – moze pan mowic jasniej? Naprawde gotow jestem pomoc. Niech wszystkim bedzie dobrze, i Rosji, i Moskwie, i calej postepowej ludzkosci. Ale ja jestem tepy od urodzenia. Dopoki nie wyjasni mi sie, o co chodzi, nie rozumiem.

Вы читаете Brudnopis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату