– Zenia, nie jestes w pracy…
– Zdawalo mi sie, ze to zabawne! – powiedzial humorysta wyzywajaco i wzruszyl ramionami. – Kazdemu sie moze zdarzyc!
– Lepiej poznajmy sie z mlodym czlowiekiem – rzucil pojednawczo polityk. – Bo juz widze, co on o nas mysli… Komisja, inspekcja… jak ja nienawidze biurokracji!
– Ja was znam… z widzenia – mruknalem. – Pan…
– Po prostu Dima. – Polityk rozlozyl rece. – Zadnych ceremonii, sami swoi! Kiryl, Zenia, Dima… e… Kotia, Natasza. Urzadzasz sie, Kiryl?
– Powolutku – powiedzialem. Usilujac nie patrzec na Natasze i robiac speszona mine, zagailem: – Z pieniedzmi troche cienko. Mieszkanie wprawdzie jest, ale trzeba przeciez cos jesc. No i telewizor by sie przydal, zeby nie oderwac sie od zycia w kraju.
Polityk skinal glowa i popatrzyl na Natalie; ta stala na schodach, uwaznie ogladajac pierwsze pietro wiezy.
– Natasza… – odezwal sie. – Nie macie zwyczaju wyplacania zwrotu kosztow za przeprowadzke? Zanim czlowiek przystapi do pracy…
Dziwne stosunki panowaly w tej trojce. Komika od razu zaklasyfikowalem jako osobnika nieszkodliwego i wzietego „dla towarzystwa”, ale kto byl tutaj glowny, Natalia czy Dima, nie moglem zrozumiec.
– Zaraz dam. – Natalia skinela glowa. – Kiryl, drugie pietro sie otworzylo?
– Kuchnia i lazienka.
– Doskonale. – Natalia podeszla do mnie. Patrzac mi prosto w oczy, po omacku wyjela z torebki gruba paczke blekitnych banknotow. – Setka ci wystarczy?
Kotia klasnal jezykiem i szepnal:
– To spory metraz…
– Chlopaki, nie badzcie bezczelni. – Natalia usmiechnela sie i wlozyla mi pieniadze w reke. – Jakie drzwi sie otworzyly?
– Do Kimgimu – powiedzialem. – Jako pierwsze. A dzisiaj rano… O, te.
Rzecz jasna drzwi interesowaly ich znacznie bardziej niz moja osoba. Kilka chwil pozniej cala trojka dreptala juz po piasku. Na ich twarzach malowalo sie zadowolenie. Komik nawet pobiegl do wody, zamoczyl dlonie i wrocil, glosno, z teatralna intonacja deklamujac:
Zima! A chlopi juz triumfuja,
A ja na Malcie, mnie po chu…
Natalia westchnela, lecz nic nie powiedziala. Polityk rozluznil wezel krawatu. Zdjal biala marynarke i przerzucil przez reke.
– Lubie morze – powiedzial. – Wspaniale, Kiryl. Do tej pory w Moskwie bylo tylko jedno wyjscie nad morze. W Kapotni, masz pojecie?
– A ile jest wszystkich wiez w Moskwie?
– To nie zawsze sa wieze, w Kapotni jest piwnica. Siedemnascie przejsc celnych.
Zerknalem na komika – obchodzil wieze dookola, dotykal scian, nawet je kopal, jakby sprawdzajac wytrzymalosc.
– To rzeczywiscie Malta? – spytal w koncu.
– To bardzo daleko od naszej Ziemi – wyjasnil spokojnie polityk. – Nie w kilometrach, po wachlarzu. To nie Kimgim, tutaj sa zupelnie inne kontynenty. I nie ma ludzi.
– Kurort.
– Wlasnie. Bedziesz sie cieszyl popularnoscia, Kiryl.
– Nie pomylilismy sie co do ciebie – przyznala Natalia. – No coz, Kiryle. Gratuluje. To dobre drzwi. Zreszta, juz to zrozumiales.
Podazylem za jej spojrzeniem i zobaczylem zostawione na piasku dwie butelki piwa i torebke orzeszkow. I nie tylko ja. Polityk podszedl do miejsca pikniku, podniosl dwie butelki, otworzyl jedna o druga i napil sie.
Kupilo ich to morze. Rozluznilo. Widocznie bardzo chcieli miec do tego swiata jeszcze jedno wejscie.
– Od czego zalezy, dokad otwieraja sie drzwi? – zapytalem.
– Od celnika – wyjasnila Natalia po chwili wahania. – Otwierasz drzwi do tych swiatow, ktore sa ci najbardziej bliskie.
– A ile jest wszystkich swiatow? – zapytal stojacy z tylu Kotia.
Tym razem Natalia wahala sie dluzej, ale jednak odpowiedziala:
– My znamy dwadziescia trzy. Te, do ktorych przejscia otwieraja sie stale… choc niemal polowa tych swiatow nie jest nikomu potrzebna. Kraza plotki o swiatach, do ktorych przejscia otwieraly sie nieregularnie. Byc moze to tylko plotki. Niektore swiaty sa spotykane czesciej, inne rzadziej.
– Kimgim czesto, tak? – domyslilem sie.
– To popularny swiat – przyznala Natalia. – Nawet wykorzystuje sie go w charakterze „miedzyladowania”, zeby dostac sie do rzadszego swiata. Dobrze, skoro juz zaczely sie pytania, pytaj dalej. Odpowiem.
– Kim jestes, Natalio?
– Funkcyjna.
– Tego sie domyslilem. A dokladniej?
– Akuszerka. – Najwyrazniej odpowiedz zostala zawczasu przygotowana. Poslusznie zrobilem zdziwiona mine i doczekalem sie wyjasnien: – Akuszerka ginekolog. Szukam przyszlych funkcyjnych i pomagam im sie przejawic.
– Wczoraj wieczorem spacerowalem troche po Kimgimie i tam poznalem dwoje funkcyjnych – rzucilem niedbale. Zarejestrowalem, ze ta wiadomosc ich zaskoczyla. Natalia zachowala kamienna twarz, polityk nieco zmruzyl lewe oko, komik zdziwil sie otwarcie. – Wprowadzili mnie w temat, ale o akuszerkach nie wspominali.
– Zwykle sa normalne porody, ale zdarzaja sie tez z komplikacjami – wyjasnila Natalia. – W twoim przypadku bylo… bardzo zle. Chodz, Kiryl, to juz rozmowa… tylko dla funkcyjnych.
Wziela mnie lagodnie za reke i poprowadzila w strone morza. Kotia zostal, zreszta nie tyko on, polityk i komik rowniez za nami nie poszli. Wychodzi na to, ze sa zwyklymi ludzmi?
– To tylko ludzie – powiedziala polglosem Natalia. – Nie musza znac… takich szczegolow. Drugi raz mnie zadziwiasz, Kiryle.
– Pierwszy raz wtedy, gdy przyszedlem z nozem?
– Tak. To zupelnie nie pasowalo do twojego charakteru. A teraz zdumiewajaco szybko sie oswoiles. Nie docenilam cie. No dobrze, sprobujmy okreslic sie raz na zawsze. Miedzy nami jest pokoj?
– A jesli nie? – zapytalem.
Natalia wzruszyla ramionami.
– To twoje terytorium. Tutaj mozesz zalatwic mnie jednym palcem. Ale potem…
Skinalem glowa.
– Jasne. Przyjdzie funkcyjny policjant. Natalio, jedno pytanie. Dlaczego wlasnie ja stalem sie celnikiem? Czy to na skutek jakichs wrodzonych cech?
– Nie – odparla niechetnie Natalia. – Chyba nie. Nie znam mechanizmow i nie chce ich znac.
– Przeciez jestes akuszerka.
– No to co? Otrzymuje informacje, ze ktos stanie sie funkcyjnym. Obserwuje go. Zwykle czlowiek jest usuwany z rzeczywistosci szybko i bezbolesnie. W jego mieszkaniu pojawia sie ktos inny, jego miejsce pracy zostaje zajete. A czasem wszystko sie komplikuje. Twoje mieszkanie sie zmienilo, ale na twoim miejscu nikt sie nie pojawil. W twojej pracy powstal wakat…
Przypomnialem sobie szefa, ktory ochoczo zaproponowal mi prace w „Bit i bajt”, i niechetnie skinalem glowa.
– Zapominali o tobie zbyt wolno – mowila dalej Natalia. – Trzeba cie bylo podmienic. Zajac twoje miejsce i mocniej nacisnac. Z uporem czepiales sie swiata.