– Mnie tez sie nie podoba – odparl spokojnie Feliks. – Ale podoba sie gosciom, ku mojemu ogromnemu zalowi. No wiec, panowie, postaram sie odpowiedziec na wszystkie wasze pytania. Nasza szanowna Roza ma sklonnosci do ubarwiania faktow. Kiryle, jestes funkcyjnym.
– Funkcja to termin matematyczny – powiedzialem.
– I coz z tego? Okreslenie „funkcyjny” najlepiej oddaje istote rzeczy. Zostalismy przyporzadkowani do tej czy innej funkcji. Sa funkcyjni sprzedawcy, lekarze, wlasciciele hoteli lub restauracji.
– Sluzba – podsunal Kotla.
– Wlasnie. – Feliks skinal glowa. – Jesli cie to obraza, mozesz nazywac sie mistrzem, wiele osob tak wlasnie robi. Ale w moim odczuciu mistrz to czlowiek, ktory samodzielnie osiagnal sukces. Nasza sytuacja jest nieco inna, nasze zdolnosci zostaly nam dane z gory. Nie pytaj mnie, kto nam je dal, bo nie wiem. Kazdy przeszedl przez to samo: czlowieka zaczynaja zapominac znajomi i krewni, jego dokumenty znikaja, jego miejsce w rodzinie i w pracy zajmuje ktos inny. A gdy czlowiek juz siegnie dna, gdy nie ma sie gdzie podziac, przychodzi do niego goniec albo listonosz – jednym slowem, zostaje gdzies wezwany. Miejsce, do ktorego przychodzi, staje sie jego nowym miejscem pracy. My nazywamy to miejsce funkcja. Funkcja Rozy jest jej hotel. Moja ta restauracja. Twoja, jak rozumiem, przejscie miedzy swiatami.
Skinalem glowa.
– W zamian za usuniecie z wlasnej rzeczywistosci otrzymujesz bardzo dlugie zycie. – Feliks napil sie wina. – Nie mowie „niesmiertelnosc”, bo chociaz sie nie starzejesz, mozesz zostac zabity albo popelnic samobojstwo. Stajesz sie okazem zdrowia i masz niesamowita zdolnosc regeneracji. Musisz jednak pamietac, ze im dalej jestes od swojej funkcji, tym mniejsze sa twoje zdolnosci. Na twoim terytorium jestes praktycznie niesmiertelny. Sadze, ze nawet gdyby obcieto ci glowe, przyroslaby. A tutaj? Prawdopodobnie mozna by cie zabic strzalem w serce. Albo kilkoma strzalami.
Ciekawe, zawsze wiedzialem, ze mozna mnie zabic strzalem w serce i jakos do tej pory sie tym nie przejmowalem. A teraz zrobilo mi sie przykro.
– Umiesz odrozniac funkcyjnych od zwyklych ludzi. Zaczekaj, nie protestuj, to przyjdzie z czasem. Rozumiesz wszystkie jezyki, ale jedynie do pewnej odleglosci od swojej funkcji. Miejsce, w ktorym mieszkasz i pracujesz, szybko zacznie urzadzac sie wedlug twojego gustu. Ale nie otrzymasz zadnych przedmiotow luksusu, zadnych pieniedzy czy kosztownosci. Niestety, rowniez zadnego jedzenia czy namietnych hurys. I to chyba wszystko, co sie tyczy ogolnych zdolnosci funkcyjnych. Sa tez specjalne. Ja na przyklad wiem, kogo i czym karmic. Nie usmiechajcie sie, zaraz sie o tym sami przekonacie. Roza utrzymuje swoj hotel w idealnym stanie, a ty prawdopodobnie wyczujesz przemyt, a w razie potrzeby mozesz walczyc i zwyciezysz. Rzecz jasna, daleko ci do policjanta funkcyjnego, ale… A jakie cuda potrafi czynic lekarz funkcyjny! I to chyba wszystkie pozytywy. A nie, zaczekaj! Mozesz rowniez wedrowac miedzy swiatami. Ile swiatow laczy twoja funkcja?
– Na razie dwa. Ale wydaje mi sie, ze bedzie ich piec.
– Doskonale. Zatem masz do wyboru piec swiatow i do nich mozesz wyruszyc. Pamietaj jednak, ze twoje specjalne zdolnosci znikna, gdy oddalisz sie od swojej wiezy na dziesiec, pietnascie kilometrow. Mozesz tez skorzystac z cudzych przejsc.
– Skoro sa plusy, powinny byc rowniez minusy – powiedzialem.
– Zgadza sie. Minus jest jeden: juz zawsze bedziesz zajmowal sie jednym i tym samym. Jesli jestes leniem, pewnie zdolasz sprawic, by twoja praca nie byla zbyt uciazliwa – jak to zrobila Roza – ale nie zdolasz sie od niej calkowicie uwolnic. Jesli odejdziesz od swojej funkcji daleko i na dlugo, staniesz sie zwyklym czlowiekiem.
– To nie taki znowu straszny minus – mruknal Kotia. – I tak wszyscy jestesmy ludzmi. A byc przez sto lat nietykalnym supermanem i nie musiec sie martwic o chleb powszedni – cos takiego nie kazdemu jest dane. Czy ja moglbym zostac funkcyjnym?
– To loteria.
– Jasne. A gdzie mozna kupic losy?
Feliks tylko sie usmiechnal.
Rozleglo sie pukanie do drzwi i wszedl kelner z taca.
– Baranina dla niego. – Feliks skinal na mnie. – Jedzcie, mlodzi ludzie.
Feliks usiadl za biurkiem i zajal sie papierami, my rzucilismy sie na jedzenie.
Rzeczywiscie bylo bardzo smaczne. Bardzo. Nigdy w zyciu nie jadlem zupy cebulowej, w ogole nie lubilem gotowanej cebuli! A teraz zjadlem od razu caly talerz, a potem zaatakowalem baranie zeberka. Szczerze mowiac, baranine jadalem bardzo rzadko i bylem przekonany, ze jest niesmaczna. Jak sie okazalo, mylilem sie jeszcze bardziej niz w kwestii cebuli.
Bylo tez wino. Napisy na etykietkach brzmialy obco (litery przypominaly alfabet lacinski), lecz mimo to zrozumialem sens przekazu: wino zostalo „wyprodukowane w wysokogorskim rejonie Skanii z unikalnego szczepu winogron Ruminera”. Kotia popatrzyl na butelke z taka mina, ze od razu stalo sie jasne – nie jest w stanie nic przeczytac.
– Moze pan przychodzic do mnie o kazdej porze – powiedzial Feliks, nie odrywajac sie od papierow. – Rad bede przyjac kolege. Prosze przyprowadzic przyjaciol, przyjaciolki. Powinnismy sobie pomagac, prawda?
– Feliksie, pan jest z Moskwy?
– Nie. Jestem stad.
– Ale przeciez mowi pan po rosyjsku! – zaprotestowal Kotia.
– I coz z tego? Owszem, jestem Rosjaninem. – Odsunal szuflade, wyjal z niej ksiazke. – Prosze, niech pan to wezmie i przeczyta w wolnej chwili.
Ksiazke zagarnal Kotia. Z jego radosnego okrzyku wywnioskowalem, ze rozumie tekst.
– Podrecznik do historii dla klasy piatej, wersja rosyjska! – wykrzyknal Kotia.
– Zabralem synowi dwa lata temu – rzekl Feliks. – Pomyslalem, ze wczesniej czy pozniej sie przyda. Nowi funkcyjni pojawiaja sie niezbyt czesto, ale trzeba byc na wszystko przygotowanym. Tak sie przyjelo, ze jestem tu za starszego… nieoficjalnie oczywiscie. W kazdy ostatni piatek miesiaca nasi zbieraja sie w restauracji. Niech pan przyjdzie. W koncu jest pan sasiadem.
– Feliksie, kto zaatakowal hotel? – zapytalem.
Feliks westchnal.
– Tak to juz jest, ze jesli ludzie maja cos unikatowego, to inni predzej czy pozniej usiluja im to odebrac. Zawsze kraza jakies plotki, Kiryle. O lekarzu, ktory potrafi wyleczyc kazda chorobe. O przejsciach miedzy swiatami. O niezwyciezonych bojownikach. O spelniajacych sie zyczeniach. Wszystkie nasze kontakty urywaja sie, gdy zostajemy funkcyjnymi, ale po pewnym czasie pojawiaja sie nowe. Funkcyjni zenia sie albo wychodza za maz. Maja dzieci, zdobywaja nowych przyjaciol. Gdy informacje trafiaja do nazbyt ambitnego czlowieka, wtedy dopiero sie zaczyna. Tajne organizacje. Ataki na funkcyjnych. Niektore ciezko wykryc, inne znajduje sie bez problemu. Z wiekszoscia przypadkow policjanci funkcyjni radza sobie sami, ale czasem… czasem giniemy. W ostatnim roku jest niespokojnie, na mnie napadli dwa razy.
– A poza tym ludzie o nas nie wiedza?
– Wiedza ci, ktorzy powinni wiedziec. Lepiej swiadczyc wladzy pewne uslugi, niz doprowadzic do konfliktu globalnego, prawda? Poza tym musimy przeciez cos jesc, w cos sie ubierac. Wiesz, jak zdobyc na to pieniadze?
– Dzisiaj rano, to znaczy teraz juz wczoraj, byl u mnie listonosz. Przyniosl ksiegi celne…
– Dobrze zrozumiales. – Feliks skinal glowa. – Pobierasz oplaty celne, ktore mozesz w calosci wydac na siebie. Ja prowadze droga restauracje. Lekarze lecza bogatych i pragnacych dyskrecji pacjentow. Wierz mi, gdy rozejdzie sie plotka o nowym celniku funkcyjnym, nie bedziesz mogl sie opedzic od klientow. Zawczasu przygotuj sobie tabliczke z godzinami pracy i wywies na drzwiach.
Nie wygladalo na to, ze zartuje.
– Czyli – podsumowalem – otrzymalem dobrze platna prace, a takze zdrowie, dlugowiecznosc i nietykalnosc. Powinienem sie cieszyc
– Zacznij juz teraz – odparl Feliks. – Mowie absolutnie powaznie, zacznij sie cieszyc z zycia. Za piecdziesiat lat cie to
– Niech mi pan powie – odezwal sie wojowniczo Kotia – co