zrozumiec to, co sie dzieje, ale potem moga wprowadzac zamieszanie. Wie pan, jak zwykle wyjasniam prostemu czlowiekowi fenomen Trojcy Swietej?
Wzruszylem ramionami.
– Mowie tak: patrzymy na niebo i widzimy tarcze slonca. Podobnie mozemy ujrzec, nawet zrozumiec, Chrystusa, jego ludzka nature. Ale przy tym wydaje nam sie, ze slonce jest niezbyt duze i krazy wokol nas, choc tak naprawde slonce jest ogromne i to Ziemia krazy wokol niego. Podobnie my, ludzie, tak naprawde korelujemy z Chrystusem. Idzmy dalej. Slonce wydaje nam sie tarcza, ale to gigantyczna kula. Podobnie Bog dla ludzkiego wzroku jest dostepny jednie w malej szczesci, ktora nas oslepia. Nie jestesmy w stanie ogarnac go w pelni. I jeszcze: nawet jesli zamkniemy oczy i przestaniemy widziec slonce, i tak bedziemy czuli jego promienie, jego cieplo cala swoja skora. Tak wlasnie Duch Swiety przenika caly swiat.
– Ee… niesamowite – powiedzialem ostroznie. – Mam wrazenie, ze nawet ja zaczalem lepiej to rozumiec.
Kardynal sie zasmial.
– Dziekuje. A pewien prosty czlowiek, po wysluchaniu mojego wyjasnienia – a bylem wtedy zwyklym kaplanem – podszedl i zapytal, czy dobrze zrozumial, ze Pan Bog jest wielki i okragly.
– Czyli funkcyjni po zerwaniu smyczy w nic sie nie przeradzaja…
– W kazdym razie my nic o tym nie wiemy. – Kardynal skinal glowa. – Ale nie ukrywam, ze jestes ciekawym przypadkiem. Twoja aura, jesli uzyc tego slowa, jest typowa dla bylego funkcyjnego. Ale przeciez jakims cudem zdolales pokonac kuratora, i to juz wtedy, gdy straciles swoja funkcje, swoja energie. Byc moze to resztki sil… – Rozlozyl rece. – Nie wiem. Nie zdolalismy pojac funkcyjnych do konca. Trwala wojna… szykowalismy sie dlugo, tak dlugo jak moglismy, ale informacje sie przesaczaly. Wybuchla wojna – okrutna i straszna. Plonely stosy inkwizycji, na ktorych palono funkcyjnych, ktorzy odmowili zerwania wiezi ze swoja funkcja. Gineli kaplani, swiadomi tego, z kim walczymy. Gineli prosci ludzie, ktorzy wierzyli, ze nadeszla apokalipsa i trwa ostateczna walka z diablem. Prosci ludzie mordowali sie miedzy soba, przerazeni, niebedacy w stanie odroznic szatanskiej mocy funkcyjnego od potegi ludzkiego umyslu, od talentu. Genialni kompozytorzy, zreczni rzemieslnicy, zwinni cyrkowcy i uzdrowiciele gineli tylko dlatego, ze braklo czasu i sil, by oddzielic ziarno od plew. Nalezalo wyplenic zaraze do konca. Zamilkl. Pies na jego rekach sie poruszyl.
– Nie wiedzialem – mruknalem. – Myslelismy, ze…
– A teraz przychodzisz do nas i mowisz: „Mnie i przyjacielowi znudzilo sie bycie funkcyjnymi drugiej kategorii. Chcemy zachowac niewinnosc i zdobyc kapital. Dajcie nam armie, ale nie zadajcie niczego w zamian”. Czy tak?
– Nie wiem – odparlem. – To znaczy, poczatkowo tak myslalam, a teraz… nie wiem. Wy… – rozlozylem rece – okazaliscie sie lepsi niz myslelismy; widocznie tak wlasnie jest.
– Wiec czego chcecie? Z czym przyszedles, byly celniku?
– Przyszedlem prosic – wyznalem. – Przeciez powiedziane jest: „Proscie, a bedzie wam dane”. Przyszedlem prosic o pomoc. Rzeczywiscie nie chcemy byc po prostu ludzmi. Ale przeciez… chyba nie zostawicie nas samych przeciwko Arkanowi?
– A czy masz pewnosc, ze twoj kajajacy sie przyjaciel faktycznie jest przeciwko Arkanowi?
Pokrecilem glowa.
– Czy jestes pewien, ze zrodlem wszelkiego zla jest Arkan?
Podrzucilem glowe:
– To w takim razie, kto?
Kardynal pokrecil glowa.
– Dobrze, jestem gotow uwierzyc, zrodlem wszelkiego zla jest diabel – powiedzialem. – Ale… przeciez nawet pan nie mysli, ze gdzies tam siedzi diabel i rozsyla diableta z poleceniami: tego uczynic funkcyjnym-skrzypkiem, a tamtego celnikiem. Nie sadzi pan tak, prawda? Diabel to zla wola, to te… napuszczenia i namowy. Ale przeciez istnieje organizacja funkcyjnych! Istnieja ci, ktorzy wysylaja rozkazy. Jest jakis kurator kuratorow, jeden albo wielu, niewazne. Gdzies mieszkaja i gdzies robia eksperymenty ze swiatami w swoim nieznanym nam celu.
Kardynal westchnal. Wstal ciezko, polozyl drzemiacego psa na fotelu i wymruczal, patrzac na zwierze:
– Jest juz bardzo stary… ma osiemnascie lat. Gwardzisci od dawna mowia, zebym wzial innego, a ja nie moge. Przeciez on umrze, gdy go porzuce. Kurator kuratorow, mowisz?
Przeszedl sie po pokoju, stanal przy oknie plecami do mnie i powiedzial gorzko:
– Jak dobrze byc mlodym i miec goraca glowe! Wierzyc, ze ciemnosc ma serce, wrog imie, a eksperymenty cel. Slabo znamy Arkan. Wylapujemy ich szpiegow, ale nie jestesmy w stanie sie tam przedostac. Ale to, czego zdolalismy sie dowiedziec, nie wskazuje na Arkan. Arkan to swiat technologii, podobnie jak twoj swiat. Ich poziom rozwoju nie pozwala na tworzenie funkcyjnych i podbijanie innych swiatow. Nie pozwala! Oni moga byc wykonawcami, poslusznymi zolnierzami, namiestnikami w zajetych swiatach… nie tylko moga, ale i sa, tu masz racje. Ale wymyslono i stworzono to gdzie indziej! Nie na Demosie, nie w Werozie, nie w Opoce i nie w Arkanie. Glupota byloby walczenie z wykonawcami, przeciez oni nie sa niczemu winni, a na ich miejsce przyjda nowi. Zdolalismy odgrodzic nasz swiat, ale jesli zacznie sie wojna na wielka skale, mozemy sie miec z pyszna. Gwardzisci i zakonnicy zakonow rycerskich z zywa bronia przeciwko wytrenowanym funkcyjnym z automatami, przeciwko czolgom i samolotom. Nie chce przez to powiedziec, ze przegramy. Najprawdopodobniej po prostu sie pozabijamy. Gdybysmy tylko wiedzieli, ze zginie rowniez zlo… Ale my nie wiemy, gdzie jest serce ciemnosci, mlodziencze. I dlatego zolnierze Opoki nie pojda walczyc w obcych swiatach.
Przez jakis czas panowala cisza. Gniotlem w palcach kolejnego papierosa i w koncu spytalem:
– Prosze mi powiedziec, dlaczego wasi gwardzisci to kobiety? W
– Wiem o Watykanie i Gwardii Szwajcarskiej. Ale w naszym swiecie to nie stu czterdziestu siedmiu gwardzistow poleglo, ratujac papieza Klemensa VII, lecz zakonnice z klasztoru karmelitanek uratowaly szesciu kardynalow konklawe.
Kardynal wrocil po swojego psa, wzial go na rece i powiedzial:
– Odpocznij, Kiryle. Postapilem niewlasciwie, nie pozwalajac ci odpoczac po podrozy, ale w Rzymie z czlonkow konklawe jestem tylko ja i bylem strasznie ciekaw rozmowy z gosciem z innego swiata. Zwlaszcza z bylym funkcyjnym. To wlasnie ja odpowiadam za kwestie bezpieczenstwa zewnetrznego Opoki.
– Ciesze sie, ze porozmawialismy – powiedzialem. – Czekanie bylo najgorsze. I… i tak poczulem sie lepiej. Chociaz odmowil mi pan pomocy.
– Nie odmowilem pomocy. Wyjasnilem jedynie, dlaczego nasi zolnierze nie wyrusza do Arkanu czy na Demos. A pomoc… pomoc bywa rozna. Nie masz nic przeciwko temu, ze Marko bedzie dotrzymywal ci towarzystwa w charakterze mojego przedstawiciela?
– Nie, oczywiscie, ze nie. To wspanialy rozmowca.
Kardynal usmiechnal sie slabo.
– Tak, wiem o tym…
11.
Sen to jedyna radosc, ktora moze przyjsc nie w pore.
Nie, to nie Montaigne. Sam to wymyslilem.
Ale mowiac powaznie, przeciez faktycznie tak jest! Nie wypada sie przyznac, ze lubisz sobie pospac. Tez mi zajecie, spanie! Trzeba pracowac dla dobra swojego i kraju, albo czytac ksiazki, dla ducha, albo potanczyc w klubie z dziewczynami – homo sapiens odczuwaja staly pociag plciowy, a to znaczy, ze tance godowe gorskich kozlow praktykujemy o kazdej porze roku. A sen? Sen to glupstwo, zwykla strata czasu. Czasem wprawdzie moze nam sie przysnic cos ciekawego, ale kogo obchodza sny w dobie przepelnionego filmami Internetu i calego morza gier komputerowych?
Z drugiej jednak strony… Zapytajcie bawiace sie przez caly dzien dziecko, czy chce spac. Zapytajcie studenta, ktory wrocil z imprezy i smetnie zerka na podrecznik fizyki kwantowej. Spytajcie mlodych rodzicow, ktorzy w nocy slysza nieustanne „uaaa”. Albo staruszka, ktory bez srodka nasennego nie pojdzie do lozka. Profesora astrologii, ktory, pokonujac ziewanie, opowie wam o procesach zachodzacych w korze mozgowej, o znaczeniu snu dla