– Mozna to i tak ujac. – Illan skinela glowa. – Z ich punku widzenia nasze swiaty to wypaczenie idei bozej, a funkcyjni to pomocnicy diabla, ktorych trzeba palic na stosie.
– Wymarzeni sprzymierzency – przyznalem.
– Bardzo potezni. – Illan uparcie nie chciala dostrzec mojej ironii. – Jesli zdolasz ich przekonac, ze po rozgromieniu Arkanu nastapi kres panowania funkcyjnych i wyzwolenie wszystkich swiatow z mocy szatana, zyskamy realne wsparcie.
– Tlum popow z kadzidlami?
– Kiryl, Opoka to swiat biotechnologii. W swoim czasie Kosciol przejal tam wladze.
– Poczekaj, jaki Kosciol?
– Wlasnie o to chodzi, ze nasz! No, chrzescijanski. Sa spore roznice w szczegolach, ale ogolnie to cos w rodzaju Kosciola katolickiego epoki renesansu.
– I co, teraz ich wplyw oslabl?
– Bynajmniej, po prostu Kosciol jest na tyle silny, ze moze pozwolic na rozne samowole, moze je badac, ze tak powiem.
– To tak, jak w pierwszych latach po rewolucji, gdy pozwalano na wolnomyslicielstwo – wtracil sie Kotia. – Jesli czlowiek nie podnosil reki na glowne postulaty bolszewikow, to mogl trzymac sie dowolnych nurtow filozoficznych, wymyslac absolutnie zwariowane idee spoleczne. To nie jest oznaka slabosci, lecz sily.
– Z naszego punktu widzenia najdziwniejsze jest to, ze oni zupelnie nie rozwijaja techniki – dodala Illan. – To zostalo narzucone przez Arkancow, ale tym razem sie doigrali: wladcy Opoki dowiedzieli sie o nich, zle zrozumieli i zaczeli polowanie na obcych, i jak na razie swietnie im to wychodzi. Zamiast rozwoju techniki w ich swiecie nastapil rozwoj biologii, maja zmutowane zwierzeta…
– Krotko mowiac, maja psy, ktore wyczuwaja obcych – wtracil sie znowu Kotia. – Kazdy przybysz z innego swiata pachnie troche inaczej i natychmiast zostaje zlapany.
– I spalony?
– Tak.
– Wielkie dzieki, przyjaciele!
– Poczekaj! – Kotia klasnal w rece. – Mamy wszystko opracowane!
– Naprawde myslisz, ze poslalibysmy cie na pewna smierc? – spytala Illan. – Wymyslilismy bezpieczna droge!
– W Werozie jest taki celnik, Andriusza – powiedzial Kotia. – On wszystko zorganizuje.
– Andriusza?
– Weroz to nie tylko Kimgim, jest jeszcze Oryzyltan.
– Orysultan – poprawila Illan.
– Nie, zle to wymawiasz!
Klocili sie tak z minute, ale nikt nikogo nie przekonal; w koncu Kotia poddal sie pierwszy i zwrocil do mnie:
– W kazdym razie mowia tam prawie po rosyjsku, zrozumiesz. No wiec, Andriusza organizuje lacznosc pomiedzy swiatami funkcyjnych i wladzami Opoki.
– Jaka lacznosc? Skoro pala ich na stosach…
– No to co? Myslisz, ze miedzy ZSRR i Niemcami w czasie drugiej wojny swiatowej nie bylo tajnych kontaktow i posrednikow? Wojna wojna, a wladze zawsze sie ze soba kontaktowaly.
– Dobrze. No i co z tym Andriusza?
– On zalatwi ci negocjacje z wladzami Opoki, na moja prosbe. W koncu jestem kuratorem, chociaz z innego swiata. Andriusza mnie zna, taka prosba to drobiazg. A to, o czym bedziesz z nimi rozmawiac, to juz nie jego sprawa. Wykorzystamy sprawdzone kanaly wroga!
– Wroga? – nie wytrzymalem. – Kotia, nie zalewaj. Czego ty chcesz? Tak cie dreczylo sumienie, ze teraz pchasz sie na rozen, wystepujesz przeciwko swoim bylym panom? Jestes dobrym czlowiekiem i dusiles mnie z wyrazem szczerego smutku na twarzy. Kotia, chyba nie liczysz na zwyciestwo? Ty jestes kuratorem z ograniczonymi pelnomocnictwami. Ja jestem w ogole nie wiadomo kim z nie wiadomo czym. A przeciwko nam jest caly swiat i jeszcze trzysta tysiecy funkcyjnych na naszej Ziemi! Moze sie spodziewasz, ze zgine tam u tych popow, a ty bedziesz mial czyste rece?
– Kiryl! – Illan zerwala sie i stanely pomiedzy nami, jakby sie bala, ze zaczniemy sie bic. – Wysluchaj nas do konca! To dobry plan!
– Wladze Opoki marza o tym, zeby oderwac od Arkanu podporzadkowane mu swiaty – rzekl Kotia. – Na razie nic im z tego nie wyszlo, potrzebuja swojego czlowieka w innym swiecie. Najlepiej swojego kuratora. I jesli ja zgodze sie wejsc z nimi w alians, to moje mozliwosci i ich biotechnologia przewaza szale. Ziemia wyrwie sie spod kontroli Arkanu i bedziemy rzadzic nia sami.
– My? Ludzie?
Kotia sie usmiechnal.
– Tak. Czyz nie jestesmy ludzmi?
– A potem, gdy juz bedziemy dysponowali zasobami Ziemi i byc moze pomoca Opoki, odbierzemy Arkanowi rowniez moj swiat – powiedziala Illan. – Najwazniejsze to trzymac Opoke na dystans i nie dopuscic do tego, zeby zajela miejsce Arkanu.
– Chyba nie zamierzasz… – Zawahalem sie, szukajac najbardziej precyzyjnego okreslenia. – Wszystkiego zniszczyc? Przemienic funkcyjnych w zwyklych ludzi albo wszystkich ludzi w funkcyjnych? Albo… no, wszystkiego zniszczyc?
– Po co?! – zawolali chorem Kotia i Illan i popatrzyli na siebie.
– Kiryl, naogladales sie starych filmow o rewolucji! Po co niszczyc sprawnie dzialajacy system?
– Zeby wyrwac funkcyjnych z niewoli – odparlem, patrzac na Illan.
Dziewczyna wzruszyla ramionami.
– Niewola polega na tym, ze dyryguja nami ci z Arkanu, na systemie smyczy przywiazujacych nas do funkcji. A poza tym… przeciez to wspaniale. Naprawde nie podobalo ci sie bycie funkcyjnym?
Czy mi sie podobalo?
Przypomnialem sobie, jak wokol mnie powoli urzadzala sie moja wieza. Twierdza celnika. Jak otwieraly sie wrota do innych swiatow. Patriarchalny, wiktorianski, bozonarodzeniowy Kimgim. A przeciez w Werozie sa jeszcze tysiace innych ciekawych miejsc, niezaleznych panstw-miast. Przypomnialem sobie, jak zagadkowa „Biala roza” okazala sie pensjonatem, a w pensjonacie rozgorzala walka – taka supermenowska, w ktorej wystapilem w charakterze niezwyciezonego twardziela, istnego Jamesa Bonda. Jak na brzeg wylazil gigantyczny kalmar, jak w jego strone gnal samochod pancerny napedzany spirytusem. Jak wesolo, gwarnie, apetycznie bylo w restauracji Feliksa…
A przeciez to tylko jeden z wielu swiatow!
Skansen, z jego cieplym morzem i bezkresnymi lasami, czystym powietrzem i rozgwiezdzonym niebem…
Antyk – ozywiona utopia…
Swiaty, swiaty, swiaty… Caly Wachlarz swiatow rozpostarty przede mna…
– Pewnie, ze mi sie podobalo – powiedzialem. – Gdyby… gdyby nie zabili Nastii…
– Nie docenilem Iwanowej – powiedzial gorzko Kotia. – To moja wina. Udalo wam sie wszystkich wkurzyc, ale… – Pokrecil glowa. – Nie mowmy o tym, Kiryle. Nic nie wroci zycia dziewczynie. Lepiej pokazmy im, gdzie raki zimuja!
Spojrzalem mu prosto w oczy, Kotia nie odwrocil wzroku.
– Pokazmy – zgodzilem sie. – I sprawmy, zeby ten swiat stal sie lepszy. Chociaz ten… jesli nie da sie wszystkich i od razu.
8.
Jak sprawic, zeby swiat stal sie lepszy? Kazdy rozumie to po swojemu. Ale wszyscy ludzie wiedza i rozumieja, ze w tym lepszym swiecie nie beda musieli pracowac, ze bedzie ich kochac i chronic cala ogromna szczesliwi Ziemia.