byli funkcyjni traca zdolnosc regeneracji. Czasem Petryd odzyskiwal swiadomosc i rozmawial z Illan. Zdawal sobie sprawe, ze umiera, nie wierzyl, ze mozna go uratowac, ale ciagle chichotal i opowiadal rozne niestworzone historie. O funkcyjnych, ktorzy wyciagaja kasztany z ognia, o pierwszym swiecie, o tym, ze ich wszystkich oszukali, ze on powinien byc imperatorem albo poeta, o niedoskonalosci swiatow, ktore zostaly zmarnowane niczym dobre drzewo pod opieka nieumiejetnego sadownika. Illan nie mogla zrozumiec, czy on bredzi, czy rzeczywiscie cos wie. Starala sie zatrzymac odchodzace zycie i rozmawiala z nim – zeby sie czegos dowiedziec i zeby utrzymac Petryda w swiadomosci.

A potem przyszedl Chaj.

Illan krzyknela do niego, zeby nie przeszkadzal, ale Chaj tylko wzruszyl ramionami, odepchnal ja, skalpelem Illan podcial Petrydowi gardlo i spokojnie wyszedl. Illan probowala mu przeszkodzic, ale nawet w swojej funkcji byla bezsilna wobec policjanta. Walka i zabijanie nie byly jej specjalnosciami.

Wtedy zaczela trenowac. Na przekor swym umiejetnosciom Illan uczyla sie walczyc. Brala lekcje walki wrecz i karate, odwiedzala strzelnice i sekcje fechtunku. Zauwazono to. Najpierw z niej drwili, potem zmyli jej glowe, a na koniec kazali przerwac te zajecia. Skazali ja na ostracyzm. Jak wyrazil sie Feliks: w celach poznawczo- wychowawczych.

Skonczylo sie na tym, ze przyszedl Chaj i zaczal ja bic. Nie mial zamiaru jej zabic, chcial jedynie przeprowadzic z nia rozmowe „wychowawcza”, ale czekala go niespodzianka. Illan, gotowa na taki obrot sprawy, zwabila policjanta w pulapke. Dwa strzaly ze srutowki prosto w twarz uspokoily go na dluzsza chwile.

– Zaskoczylam go – opowiadala Illan – i pewnie moglabym zabic. Byl oslepiony, oczy mu wyplynely, cala twarz przemienila sie w krwawa miazge. Wystarczylo przeladowac srutowke… ale nie moglam. Wtedy bylam litosciwa idiotka. Strzelilam mu jeszcze w kolana i ucieklam. Zerwalam lacznosc ze swoja funkcja. Wyjechalam do miasta, w ktorym – wiedzialam to na pewno – nie ma funkcyjnych. Zaczelam tam pracowac. Sto kilometrow od Kimgimu… To wydawalo mi sie pewna ochrona. Ale potem uratowalam od smierci pewnego chlopaka, przywodce gangu. Nic takiego, zwykli maloletni chuligani. Oczywiscie, wczesniej czy pozniej zostaliby pewnie prawdziwymi bandytami, ale nie pozwolilam na to. Opowiedzialam im o funkcyjnych. Przekonalam, ze to wszystko prawda. I doszli do wniosku, ze walka z nietykalnymi funkcyjnymi jest znacznie ciekawsza niz bicie sie ze soba i okradanie portu.

– Bardzo mi przykro – wtracilem – ale nie zostawiliscie mi wyboru.

– To moja wina – przyznala Illan. – Zarazilam sie ich metoda rozwiazywania problemow. Zaczelismy napadac funkcyjnych. Chcielismy porwac tych, ktorzy znali prawde o pierwszej Ziemi, o tych, ktorzy kieruja funkcyjnymi, czynia nimi zwyklych ludzi.

– Jak mowil towarzysz Lenin do towarzysza Stalina: ekspropriacja i bandytyzm nic nam nie dadza bez znajomosci walki klasowej.

– Naprawde tak mowil? – zdziwil sie Kotia.

– No… cos podobnego na pewno mowil… wedlug komunistycznej mitologii.

Illan chrzaknela dyskretnie. Widocznie nie interesowaly jej mity przeszlosci.

– Opowiedz o Ziemi-jeden – poprosila. – Zaatakowali cie? Jak to sie stalo? Dlaczego?

– Ziemia-jeden to Arkan – powiedzialem. – Swiat, ktory, jak sadzono, wyprzedza nasz o trzydziesci piec lat. Ale to nieprawda…

21.

Wrogowie zostaja przyjaciolmi znacznie rzadziej niz przyjaciele wrogami.

Takie jest prawo natury. Wszystko na swiecie dazy od zlozonosci do prostoty. To, co zywe, umiera, skaly rozsypuja sie w piasek, wzorzyste sniezynki topnieja i przemieniaja sie w krople wody. Ogien w ciagu minuty pozera drzewo, ktore roslo dziesiatki lat. Butelka z kwasem w rekach maniaka w ciagu trzech sekund rozpuszcza farby na obrazie, ktoremu malarz oddal polowe swojego zycia. Kula w jednej sekundzie przerywa zycie dziecka, ktore matka nosila w swoim lonie przez dziewiec miesiecy, a potem jeszcze osiemnascie lat wychowywala. Jedno jedyne slowo moze przemienic starych przyjaciol w zajadlych wrogow. Asteroida, ktorej droga przecina sie z orbita planety, niszczy wszystko, co zyje. Gwiazda, stajac sie supernowa, spala swoje planety, materia i energia nieuchronnie rozbiegaja sie w przestrzeni, przemieniajac zywy wszechswiat w nieruchoma nicosc.

Rozpad, smierc, zniszczenie – to bardzo proste dzialania. Ale zycie sprzeciwia sie prostocie, buntuje sie przeciw prawom przyrody. Nie dostrzegajac smierci i rozpadu, rosna trawy i zwierzeta. Zapominajac o smierci i rozkladzie, zyja ludzie, i na przekor prostym i wygodnym prawom przyrody tworza swoje stosunki – znacznie bardziej zlozone niz najbardziej wymyslne maszyny i mechanizmy. Czym jest silnik spalania wewnetrznego w porownaniu z ogniem ludzkiej namietnosci? Jaki aparat fotograficzny zarejestruje wschod slonca lepiej niz pedzel malarza czy slowa poety? Czy wybuch bomby jadrowej jest bardziej niszczycielski niz wscieklosc Czyngis-chana i szalenstwo Hitlera?

Czlowiek ma w swej naturze sprzeciwianie sie zniszczeniu. Sam sens ludzkiego istnienia polega na wiecznej, zacieklej walce, ktorej nie mozna wygrac i od ktorej nie mozna odstapic.

I mimo wszystko bardzo trudno jest zostac przyjacielem bylego wroga. A jeszcze trudniej samemu uznac sie za jego przyjaciela.

* * *

Opowiedzialem Illan wszystko, co wiedzialem. Zaczalem od polityka i jego prosby znalezienia Arkanu. Opowiedzialem krotko o Nirwanie – poczatkowo Illan sluchala obojetnie, zaniepokoila sie dopiero wtedy, gdy wspomnialem o Nastii. Ale mimo wszystko Ziemia-jeden interesowala ja znacznie bardziej.

– Tak jak myslelismy – powiedziala, gdy skonczylem. – Musieli istniec ci, ktorym sie to oplaca. Zawsze sa ci, ktorym sie to oplaca.

Moim zdaniem zawsze sa tylko glupcy, ale sie nie spieralem.

– I co masz zamiar teraz zrobic, celniku? – spytala Illan. – Zastanawiales sie nad tym?

A jakze.

– Na pewno nie otwarta wojna. I nie partyzantka. Illan, uwazam, ze powinnismy opowiedziec o wszystkim innym funkcyjnym. Wyjasnic im, ze nasze swiaty to poletka eksperymentalne.

Illan sie skrzywila.

– Tak? I co to pomoze?

– Razem moglibysmy stawic czolo funkcyjnym z Ziemi-jeden. Mamy te same mozliwosci.

– Nie, nie te same. Oni umieja przemieniac ludzi w funkcyjnych.

– Co najwyzej to… Ale nasze swiaty interesuja ich jedynie jako obiekty eksperymentalne. Wezmy na przyklad Antyk. Tam eksperymentuja z ustrojem, ktory zawiera niewolnictwo, prawda? Jesli niewolnictwo zniknie, ten swiat przestanie ich interesowac. U was interesuje ich brak wielkich mocarstw.

– Interesuje ich rowniez postep techniczny. W Antyku zatrzymano go na poziomie mechanizmow. W Opoce – tam gdzie panuje Kosciol – polozono nacisk na badania biologiczne.

– Wlasnie! – Skinalem glowa. – I do tego potrzebne jest im clo: zeby ze swiata do swiata nie przenoszono zakazanych urzadzen technicznych! Gdyby dac Antykowi maszyny parowe i koleje, a waszemu swiatu elektronike i silniki spalania wewnetrznego…

– Nie dasz, nie mamy ropy.

– No dobrze, to tylko elektronike i silniki elektryczne. Wszystko jedno! Jesli zaklocimy czystosc eksperymentu, jesli swiaty zaczna sie zmieniac, Ziemia-jeden przestanie sie nimi interesowac. Beda musieli zostawic nas w spokoju i poszukac innych obiektow do badania.

– Jestes pewien, ze szukaja? – zapytala Illan. – A co, jesli oni je tworza?

Przeszyl mnie dreszcz, ale pokrecilem glowa.

– Jestem pewien. Jak mozna stworzyc swiat bez ropy? Ingerowac w procesy geologiczne milion lat temu? Oni nie umieja podrozowac w czasie. A nawet gdyby umieli, nie przesuna gor, nie zmienia atmosfery. Oni szukaja, Illan. Pewnie ich celnicy lepiej sie kontroluja, znajduja swiaty na zamowienie. Albo jest ich bardzo wielu, dlatego znajduja wiecej swiatow. Kiryl Aleksandrowicz mowil, ze znaja bardzo duzo zamieszkanych swiatow, wiecej niz

Вы читаете Brudnopis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату