wzorzec do porownan, jako poligon! Rozstrzygac, co jest sluszne, a co nie, i podejmowac wlasciwe decyzje.
– Kiryl, moj chlopcze… – Staruszek spojrzal na mnie ze wspolczuciem. – Twoj polityk sie spoznil. Takim poligonem jest wlasnie nasza Ziemia.
Jakby mnie prad uderzyl. Kawaleczki ukladanki laczyly sie, tworzac wreszcie obraz…
Ktory zupelnie mi sie nie podobal.
Arkan. Ziemia-jeden.
Arkan jest wlasnie Ziemia-jeden!
– Pozostale zamieszkane swiaty to rowniez poligony?
Kiryl Aleksandrowicz skinal glowa, napil sie piwa i powiedzial:
– Oczywiscie. Tworzenie modeli spoleczenstw stoi tu na wysokim poziomie. Wezmy taki Antyk. Byl pan tam?
Pokrecilem glowa. Nie precyzowalem, ze jestem celnikiem od niespelna tygodnia.
– No wiec, Antyk rozwijal sie normalnie. Wlasnie weszli w epoke Renesansu, gdy pojawila sie nowa mysl: szczescie czlowieka lezy w prostocie stosunkow spolecznych i urzadzen technicznych. I ten swiat zostal starannie cofniety do czasow starozytnych. Ciekawy wniosek, ale mimo wszystko nie jest to wzor godny nasladowania. Zostawili go pod kontrola. – Westchnal i spojrzal na zegarek. – Jeszcze piwa?
– Nie, dziekuje.
– A ja, jesli pan pozwoli… – Staruszek skinal reka kelnerowi.
– Jak mnie pan rozpoznal? – zapytalem. – Przeciez pan… a moze nadal jest funkcyjnym? Ja nic nie poczulem.
– Odrobine – odparl staruszek. – Moja lacznosc z wieza nie zostala zerwana. Gdyby wieza ulegla calkowitej zagladzie, to pewnie bym umarl, a w kazdym razie stracilbym wszystkie zdolnosci. Ale kawaleczek sciany pozostal, mialem szczescie. Dlatego nadal wyczuwam „swoich”, troche rozumiem obce jezyki. Z dlugowiecznoscia kaput, ale za to zadnych chorob.
Zerknalem na laseczke.
– To tylko tak. – Kiryl Aleksandrowicz sie usmiechnal. – Nie wypada, zeby staruszek skakal jak mlodzieniaszek. Laska budzi szacunek, dodaje powagi. No wiec, od razu poczulem twoja wieze, jak tylko otworzyles do nas przejscie. Zawsze wiedzialem, ze jesli ktos kiedys przebije wejscie do Arkanu, to na pewno w tym samym miejscu. Do tej pory bariera miedzy swiatami jest tu bardzo slaba. Pocisk termojadrowy to nie zarty, Kiryle. Nie zarty.
– To pewnie tutaj jest promieniowanie – wymruczalem. – A wszyscy tak spokojnie siedza…
– Promieniowania nie ma, nie boj sie. Nie wiem, czemu tak sie stalo, ale promieniowanie nie przeszlo.
Roman przyniosl piwo.
– Kiryle Sanyczu, pierozki juz wyjete, musza tylko odrobine przestygnac.
Kiryl Aleksandrowicz skinal mu glowa i zwrocil sie do mnie:
– Jesli masz jakies pytania, pytaj smialo, nie krepuj sie.
– Kiryle Aleksandrowiczu, czy funkcyjni wyszli z tego swiata?
– Dlaczego wyszli? Tutaj mieszkaja, a w innych swiatach bywaja od czasu do czasu, na przyklad, kiedy miejscowych doprowadzaja do funkcji. – Usmiechnal sie. – Patrza, jak sie maja sprawy. Obserwatorzy, zwiadowcy… mozesz ich nazwac, jak chcesz. Mnie znalezli od razu, ale dlugo sie ze mna nie kontaktowali, patrzyli, jak sie bede zachowywal. A mnie sie tu spodobalo. Tu przeciez nawet rewolucja inaczej sie potoczyla, prawie bezkrwawo! Wojny Ojczyznianej nie bylo. Nasza Ziemie od dawna wykorzystywali dla porownania, dlatego miejscowa rewolucje wzieli pod kontrole. Dluzszy czas probowali ucywilizowac Uljanowa, nawet mu co nieco opowiadali, pokazywali filmy, co sie na naszej Ziemi dzialo. Ale wodzowi od takich objawien w glowie sie pomieszalo. Postanowil opowiedziec robotnikom o funkcyjnych, wszczac czerwony terror przeciwko ciemiezcom. No i wtedy go usuneli. Zrobili podobnie jak w naszym swiecie, zeby dochowac historycznej wiernosci, tylko tutaj zamach na Uljanowa byl udany. Trzasneli go i zaczeli przestawiac kraj na inne tory. Nie, od dobrych idei sie nie odzegnali, skadze. Nie zgodzilem sie, zeby wprowadzic tu bojownikow – dopiero potem zrozumialem, jakby ich tu cieplo przyjeli – i tym sie wlasnie zarekomendowalem. Kiedy pobieglem, zeby opowiedziec o bombie. Balem sie, ze pocisk wbije sie do tego swiata. I wtedy sie ze mna skontaktowali.
– Zwerbowali pana – uscislilem.
– No… jakby to powiedziec… – Kiryl Aleksandrowicz sie skrzywil. – Wszyscy jestesmy funkcyjnymi, prawda? I w bezpiece bylem funkcyjnym, czlowiek z legitymacja, pistoletem, ze szczegolnymi mozliwosciami i przywilejami odpowiednimi do statusu. Gdy zostalem celnikiem, prawie nic sie nie zmienilo. Wszyscy jestesmy funkcyjnymi, Kiryle. A skoro ten swiat jest lepszy… Skoro jest wolny od calej masy bledow i rzeki krwi, skoro tu w ogole nie bylo drugiej wojny swiatowej, skoro ludzie sa syci i dobrzy, skoro na Ksiezycu powstaly trzy osiedla – to co? Mam sie dac zabic za kremlowskich wodzow? Za funkcyjnych z wtornych swiatow, ktorzy chlapia sie w swoim bagnie?
– Ale przeciez Ziemia-dwa jest nasza ojczyzna!
– Kiryle… – Byly celnik z Tockiego poligonu jadrowego westchnal. – To jest ta sama ojczyzna. Tylko prawidlowa, sluszna… wolna od bledow. Napisana na czysto.
– A pewnie, po takim treningu. Rewolucja bez przelewu krwi, kolektywizacja bez glodu, zadnych represji. I wojny nie bylo i miasta na Ksiezycu sa! – Podnioslem glos. – A u nas Wojna Ojczyzniana tylu ludzi pochlonela, ze do tej pory trwa dyskusja, czy to dwadziescia milionow, czy czterdziesci! Brudnopis, co?
– Ja tez walczylem, Kiryle! – powiedzial surowo staruszek. – Cala wojne przeszedlem!
– W SMIERSZ-u *? – spytalem jadowicie.
Przez jakis czas patrzylismy na siebie z rozdraznieniem, w koncu starzec westchnal.
– Nie goraczkuj sie tak, chlopcze. Tak juz sie zlozylo, ze ten swiat byl pierwszy. Dlatego tak pilnie obserwuja inne swiaty – stad. A propos, ludzkich swiatow znamy nie piec, a ponad dwadziescia. Nie wyglupiaj sie, imienniku. Skoro juz zdarzyl sie cud, skoro zdolales otworzyc przejscie, to znaczy, ze masz dobre zadatki! Twoje miejsce jest tutaj!
– To nieuczciwe!
– W stosunku do kogo? Zwyczajny czlowiek z Ziemi-dwa twoje mozliwosci nazwalby nieuczciwoscia! A przeciez tobie one nie przeszkadzaly? Spodobalo ci sie bycie funkcyjnym? No, spojrz mi w oczy, imienniku! Spodobalo ci sie?! – zawolal starzec z jakas lubiezna intonacja.
Nie odpowiedzialem. Ale nie spojrzalem mu w oczy.
– Nie mysl sobie, ze tu wszedzie sa rzeki miodem i mlekiem plynace – powiedzial juz spokojniej Kiryl Aleksandrowicz. – Myslisz, ze dlaczego tu tylu Murzynow? To uchodzcy z naszych afrykanskich protektoratow. Caly swiat im pomaga! Niewolnictwa w Ameryce nie bylo, pozwolono Afryce na samodzielny rozwoj… I tez nic dobrego z tego nie wyszlo – wojny, rasizm. Teraz realizuje sie model stopniowego wywozu i asymilacji czesci afrykanskiej ludnosci. Wywozimy dzieci, zrywamy zwiazki ze srodowiskiem spoleczno-kulturalnym, wychowujemy je w naszym duchu. Domy dziecka sie nie sprawdzaja, wylacznie rosyjskie rodziny zastepcze. Ten kelner mieszka w Moskwie od siodmego roku zycia. Pamietam, jak tu biegal jako chlopaczek, talerze zbieral. Nie mozna go bylo oduczyc dojadania resztek. Jego rodzice umarli z glodu w Etiopii, a on sam wygladal jak chodzacy szkielet.
Przeszylo mnie poczucie zagrozenia – ostre i klujace. Popatrzylem na staruszka. Oczy Kiryla Aleksandrowicza sie zwezily. On rowniez zrozumial, ze sie wygadal.
– A co z mama, ktora nigdy nie widziala kapusty? – zapytalem. – No, towarzyszu majorze? A jak tam pierozki, juz zajely pozycje?
– Zajely – odparl sucho byly major i byly celnik. – Kiryl, nie wyglupiaj sie. Pozwolono mi utrzymac przejscie otwarte w charakterze eksperymentu. Wiecej sie to nie powtorzy.
– I co, wysadzicie w centrum Moskwy pocisk termojadrowy?
– Twoja wieze mozna odizolowac prostszymi metodami. A z toba… z toba pogadaja.
– A jesli odmowie? Wstane i odejde?
– Nie pozwola ci – odparl staruszek. Siegnal reka do kapelusza, jakby chcial go wlozyc.
– Nie radze, mistrzu. Solennie nie radze. Niech pan niczego nie rusza, nie wstaje, nie macha rekami, nie wola Romana. Niech sie pan usmiecha.
– Piwo mozna pic? – zapytal staruszek po chwili wahania.
– Piwo mozna.
Powoli napil sie piwa. Jestem pewien, ze jego mozg pracowal teraz na najwyzszych obrotach. Moj tez.