gdybym naprawde polozyl sie w sniegu pod wieza, tez nic by mi sie nie stalo.

Poza tym stwierdzilem, ze jestem przykryty koldra, a pod moja glowe wsunieto poduszke.

Taak…

Wszedlem na pierwsze pietro, ale nie znalazlem nikogo w swoim lozku. Za to z drugiego pietra dobiegal brzek naczyn. No niemalze rodzinna idylla. Kochanie, co mamy dzisiaj na sniadanie?

– Kochanie, co mamy dzisiaj na sniadanie?! – zawolalem.

Brzek ustal na chwile, zastapiony niezrozumialym mruczeniem. Po krotkiej przerwie – jakby ktos szybko gryzl i przelykal – uslyszalem:

– Podejrzanie pachnaca kielbasa i czerstwy chleb. Chcesz?

– Chce – odpowiedzialem, wstajac.

Nastia nie wygladala najlepiej. Blada twarz, pod oczami ciemne kregi. Stala przy stole, krojac kielbase na kanapki. Miala na sobie jedynie moj bialy T-shirt. Podkoszulek byl wystarczajaco dlugi, zeby zdjecie Nastii nie podpadlo pod kategorie porno, na tyle krotki, by zakwalifikowalo sie do miekkiej erotyki – pupa zaslonieta, ale do kolan jeszcze daleko.

– Jak sie czujesz? – zapytalem.

– Koszmarnie – odpowiedziala szczerze Nastia. – Chce zrec. Nie jesc, tylko wlasnie zrec. I jeszcze jestem zla, i mam ochote kogos zabic.

– Ze koszmarnie, to dobrze. Ale ze zabic, to zle.

– A co, masz doswiadczenie? – spytala drwiaco Nastia.

– Dzieki twoim staraniom. „Za godzine ruszajcie za mna. Znajdziecie biala roze. Czlowiek odpowie na wszystkie pytana”.

– I… co? – Nastia zmienila sie na twarzy. Teraz patrzyla na mnie z zaklopotaniem i lekiem.

– Poszedlem. W hotelu „Biala Roza” czekala na nas zasadzka. No i…

Dziewczyna pokrecila glowa.

– Nie! To nie tak, jak pan mysli! Zupelnie nie tak!

Usiadlem przy stole. Moj wzrok ciagle probowal zjechac ponizej podkoszulka, z pewnym wysilkiem popatrzylem Nastii w oczy. Albo to zauwazyla, albo poczula spojrzenie, bo tez usiadla. Teraz dzielil nas stol.

– Opowiadaj – polecilem. – Jak sie nazywasz?

– Nastia Tarasowa.

Albo wiadomosc o zasadzce tak ja poruszyla, albo uzylem odpowiedniego tonu. Tak czy inaczej, zachowywala sie jak przykladna nastolatka, przylapana przez rodzicow z papierosem i butelka piwa podczas ogladania lesbijskiego pornola.

– Doskonale. Ile masz lat?

– Dziewietnascie.

– Cudnie. Szkole przynajmniej skonczylas?

– Slucham? Ja… ja studiuje!

– Matematyke? – prychnalem.

– Nie. Historie…

W pierwszej chwili myslalem, ze ironizuje, ale nie, intuicja celnika podpowiadala, ze Nastia mowi czysta prawde.

– To dobrze, ze sie uczysz – powiedzialem. – Co to za facet, z ktorym przechodzilas przez wieze?

– To nie pana sprawa!

– Otoz wlasnie ze moja! – Nie wytrzymalem i wzialem ze stolu kanapke. – Nawarzylas piwa? To teraz odpowiadaj. Kto to jest?

– No… przyjaciel.

– Aha.

– To nie to, co pan mysli!

– Zdaje sie, ze ciagle mysle nie to co trzeba. Guzik mnie obchodzi, czy z nim spisz, czy nie! Kim on jest?

– Klamie pan – stwierdzila Nastia. – Wlasnie ze pana obchodzi. Tak, to moj kochanek! Jestem juz dorosla!

– Kim on jest?

– To biznesmen. Zajmuje sie inwestycjami i konsultingiem.

– Slicznie. Zajecie godne szacunku. A skad wie o funkcyjnych?

Wlasciwie dlaczego sie tak wscieklem? Czyzbym naprawde byl zazdrosny?

– A pan to ma niby lepsze? Zamykac i otwierac drzwi, myslalby kto – burknela Nastia. – To bardzo porzadny czlowiek. I uczciwie placi podatki, sam mi mowil.

– Teraz wszyscy tak mowia. Wiec skad wie?

Nastia wzruszyla ramionami.

– Nie pytalam. Powiedzial mi o tym pol roku temu. Najpierw myslalam, ze to zart, a potem zaczelismy chodzic do Kigimu, do innych miast…

– Kimgimu.

– Wszystko jedno. Czesto z nim chodzilam, tyko przez inne cla. A tamtego dnia zadzwonil i powiedzial, ze w czworce bedzie wspanialy koncert.

– W czworce?

– No, Ziemia-cztery, Antyk. Z Moskwy trudno sie tam dostac, najlepiej przez wieze obok Siemionowskiej na dziewiatke, tam kilometr na piechote, druga wieza i juz wygodnie do Antyku.

Pomyslalem, ze cla najwyrazniej ciagna do siebie. Gdyby je rozrzucalo chaotycznie po swiatach, to nie byloby sytuacji „kilometr na piechote”. A tu ja mam w zasiegu reki wieze w Kimgimie, w Nirwanie… moze nawet w Moskwie,

– No dobrze, mieliscie jechac do Antyku na koncert – powiedzialem. – Co dalej?

– Przyjechalam do Miszy, a on mowi, ze pojawilo sie nowe clo i mozna przez Kimgim, bedzie szybciej. Co prawda, tam znowu trzeba na Ziemie przez Wiesbaden, za to potem do Frankfurtu i stamtad juz wygodnie do Antyku.

Popatrzylem na dziewczyne z nowym uczuciem. Pewnie, ze teraz czesto sie slyszy opowiesci w rodzaju: „Skoczylismy na weekend na Krym”, albo: „Machnelismy sie do Turcji”, a turysci wybieraja najbardziej wymyslne trasy: „Przylatujemy do Francji, bo latwo dostac wize, wynajmujemy samochod, jedziemy do Wloch i tam wypoczywamy”. To zwykla klasa srednia. O autostopowiczach, ktorzy z setka euro w kieszeni jechali do Portugalii i z powrotem, nawet nie warto wspominac.

Ale az tak? Do jednego swiata na koncert przez dwa inne, zeby zaoszczedzic czas – to naprawde robilo wrazenie…

– A koncert byl dobry?

– Nie dotarlismy. Szkoda… To zespol „Kraj”, bebny i flety, bardzo fajne. – Nastia zamilkla stropiona. – Przeciez pan pewnie nie slyszal.

– Dobrze, do rzeczy – powiedzialem.

Pomyslalem o tych wszystkich niezliczonych zespolach, ktore czasem slyszy sie u kogos na imprezie albo znajduje w Internecie. Zespoly, grajace dziwna etniczna muzyke, o ktorych nie ma zadnych informacji, tylko nagrania lub pliki i waski krag fanow, zyjacych plotkami i mitami. Ile takich zespolow nie nalezy do naszego swiata? Ile nagran przyszlo z Kimgimu, Antyku czy innych zamieszkanych swiatow, zeby rozplynac sie w oceanie ziemskiej muzyki?

– No i postanowiliscie przejsc przez moje clo. A co mial znaczyc twoj list?

– Nie moj.

– Nastiu… Widzialem, jak go rzucilas.

– Owszem. Bo mnie Misza prosil.

– Slucham?

Nastia westchnela.

– Misza. Mnie. Prosil. Powiedzial: „Zrobimy kawal temu celnikowi. To jeszcze chlopiec, nic nie rozumie. Podrzucimy mu list, celnik pojdzie za nami, znajdzie hotel, a staruszka wszystko mu opowie”. Kiedys tam nocowalismy.

Zamilkla, patrzac na mnie niewinnymi, blekitnymi oczetami.

Вы читаете Brudnopis
Добавить отзыв
ВСЕ ОТЗЫВЫ О КНИГЕ В ИЗБРАННОЕ

0

Вы можете отметить интересные вам фрагменты текста, которые будут доступны по уникальной ссылке в адресной строке браузера.

Отметить Добавить цитату